22 października rozpoczyna się w Pradze proces Otki Bednářovej, Václava Bendy, Jiříego Dienstbiera, Václava Havla, Dany Nemcovej i Petra Uhla oskarżonych o działalność wywrotową przeciwko Republice Czechosłowackiej. Władze CSRS podjęły tę decyzję mimo licznych protestów opinii publicznej na całym świecie.
[...] Uważamy, że niezależnie od decyzji sądu w Pradze proces naszych przyjaciół jest ich moralnym zwycięstwem.
Oświadczamy, że będziemy kontynuować nasze wysiłki w obronie ludzkiej godności, w obronie wszystkich prześladowanych w naszych krajach.
18 października
Dokumenty Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”, wstęp i oprac. Andrzej Jastrzębski, Warszawa–Londyn 1994, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Na widowni Teatru Powszechnego – jak przy okrągłym stole. Z jednej strony opozycja (członkowie Solidarności Polsko-Czechosłowackiej, wydawcy z NOWej, negocjatorzy „S”), z drugiej – premier Rakowski z małżonką. Poza tym dziennikarze zagraniczni, zachodni dyplomaci i oczywiście – przedstawiciele milczącej większości. […] Trzeci akt dopisuje życie. Gdy zapada kurtyna i milkną brawa, na scenę wskakuje Adam Michnik. Słyszymy tylko pierwsze zdanie: „Nazywam się Adam Michnik. Jestem przedstawicielem Havla”. Premier Rakowski przepychając się opuszcza salę. Z głośników leci piosenka Karela Gotta (tak było zaplanowane w inscenizacji), ale po pierwszych słowach Michnika głośniki zaczynają grać na pełny regulator (ktoś podjął taką decyzję „dla dobra teatru”) […]. Adam bohatersko czyta dalej swój protest przeciwko uwięzieniu Havla”.
Warszawa, 25 lutego
„Tygodnik Mazowsze” 1989, nr 284, cyt. za: Teatr drugiego obiegu. Materiały do kroniki teatru stanu wojennego 13 XII 1981–15 XI 1989, oprac. i red. Joanna Krakowska-Narożniak, Marek Waszkiel, materiały zebrał zespół pod kierunkiem Marty Fik, Warszawa 2000.
Zdobycze, jakie mimo wszystkich chwilowych porażek, wywalczył sobie naród polski, ważne przemiany w Związku Radzieckim, dążenia do demokracji na Węgrzech i w NRD, nasza spokojna rewolucja w Czechosłowacji, drogo i ciężko opłacone zwycięstwo Rumunów nad tyranią Drakuli, wreszcie ożywienie, jakiego jesteśmy obecnie świadkami w Bułgarii - wszystko to łączy się we wspólną rzekę, której nie sposób już powstrzymać żadną tamą. [...]
Zwyciężyła [...] realna nadzieja, że wspólnie powrócimy do Europy jako wolne, niezależne, demokratyczne państwa i narody.
Warszawa, 25 stycznia
Panie Prezydencie Republiki Czeskiej! [...] Doskonale wiemy, my tutaj w Polsce, że wybrał Pan w swoim życiu i w swoim działaniu stromą, niebezpieczną i wąską ścieżkę, na której czekało na Pana cierpienie i samotność. [...]
Dziś marzenia stały się rzeczywistością, a oba nasze kraje cieszą się pełnią swobód demokratycznych. Jesteśmy przekonani, że to jest w ogromnej mierze Pańska osobista zasługa, bo zawsze walczył Pan o demokrację, prawo, praworządność. Nie tylko wtedy, kiedy Pan był dysydentem, ale także, kiedy był Pan głową państwa. To zjednało Panu uznanie na całym świecie. Zjednało Panu szczególne uznanie i szczególną serdeczność u nas, w Polsce. Pamiętam, że kiedy pod koniec lat 80. zaczęliśmy już naprawdę rozmontowywać komunizm, był Pan akurat w więzieniu, a młodzi warszawiacy nosili transparenty z napisem „Uwolnić Havla”. To hasło było tak popularne, tak nośne, że nasi poloniści zastanawiali się, w trosce o dobro języka polskiego, czy powinno się pisać Havla czy Havela. Rok później ci sami młodzi ludzie rozklejali plakaty z napisem „Havel na Wawel”. Była to ostatnia, jak na razie, próba konfederacji polsko-czeskiej.
Wspominam o tym, by podkreślić, że to, co Pan robił w swoim życiu, odpowiadało w sposób niezwykły i szczególny naszym własnym, polskim duchowym potrzebom i naszym polskim nadziejom. Dlatego utożsamiamy Pana najczęściej z naszym własnym, polskim, narodowym charakterem. Chodzi o wyrażenie sprzeciwu w sytuacji krańcowej. Pięknie pisał o tym Zbigniew Herbert w wierszu „Potęga smaku”: „To wcale nie wymagało wielkiego charakteru/ nasza odmowa niezgoda i upór/ Mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi/ lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku”.
Panie Prezydencie Republiki Czeskiej, winszuję Panu nagrody pierwszej dekady „Gazety Wyborczej”, gazety, którą dziesięć lat temu zafundowaliśmy sobie sami - Polacy, którzy czuli się zawsze wolni i niezależni, u progu prawdziwej niezależności i wolności. Panie Prezydencie, gratuluję, że nigdy nie zabrakło Panu dobrego smaku.
„Gazeta Wyborcza” nr 113, z 17 maja 1999.